poniedziałek, 15 lutego 2016

Kto rano wstaje - ten ma wenę ;)

Spotkaliście kiedyś kogoś, kogo sposób życia Wam zaimponował? Ja ostatnio spotkałam lekarza - neurochirurga, który opowiedział mi o swoich doświadczeniach z programowaniem mózgu na potrzebę mniejszej ilości snu. W pierwszej chwili pomyślałam: ja? ciągle niewyspana, pracująca matka małego dziecka miałabym spać jeszcze mniej, ale z drugiej strony pojawiła się wizja czasu, na którego brak wciąż ja (i pewnie Wy też) narzekam. Nie mam czasu na mój angielski, na coaching, który mnie interesuje, na tego bloga, czy choćby na przeczytanie jednej książki miesięcznie, czyli nie mam czasu na to, co DLA MNIE jest ważne i wartościowe, więc stwierdziłam, że spróbuję, najwyżej eksperyment się nie uda, a w żyłach zamiast krwi będzie płynąć kofeina ;) No i tak wstałam dziś o 5:00 (czyli 2 h wcześniej niż zwykle) i wyprasowałam koszulę do pracy, przeczytałam newsy na portalach finansowych i stwierdziłam, że zaniedbałam bloga, więc pisze właśnie ten post, a no i jakoś nie ziewam, a wydawało mi się, że nie dam rady. Jak zadzwonił mój budzik i zwlekłam się z łóżka (to ten najtrudniejszy moment - podjęcie świadomej decyzji, o czymś nie do końca przyjemnym w danej chwili) usłyszałam senne słowa mojego Małża: "good job". Obym wytrwała w tym regularnie, to doczekacie się większej ilości postów. Miłych poranków Wa życzę i poczucia, że macie czas dla siebie :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz